Jak nie iść do kościoła? Co zrobić żeby nie iść do kościoła?
Jak się tłumaczycie rodzicom czy babciom, gdy nie chcecie iść do kościoła? Jakie macie wymówki, aby odpuścić sobie mszę? Ja zamierzam dokonać apostazji, jak tylko się usamodzielnię finansowo i wyprowadzę od rodziców. Ale jak na razie z nimi mieszkam, oni są dość radykalni i muszę im opowiadać co niedzielę, co było w kościele (bo staram się chodzić o innej godzinie, niż oni).
Wyobraźcie sobie (piszę to do wierzących katolików), że ktoś wam każe co niedzielę siedzieć przez godzinę w meczecie i modlić się do Allaha, albo w cerkwi i modlić sie jeszcze tam kogoś innego. Ja się tak właśnie czuję. Mnie to obojętne czy Jezus, czy Allah, Budda, wszystko to wymysły ludzi, a nie jakieś wyższe istoty.
Nie jestem osobą wierzącą i bardzo ciężko mi usiedzieć, wolę w tym czasie poczytać sobie książkę albo pouprawiać sport. Już próbowałam rozmawiać o tym z rodzicami, ale ojciec to chce się ugotować.
Moja koleżanka ma fajnie – jest ateistką, ale jej rodzice też. Nawet babcia nie jest osobą wierzącą, ale babcia nie dokonała apostazji, a ona i jej rodzice tak.
Jaką wymówkę mieć, aby nie iść do kościoła? Co zrobić, by nie iść do kościoła? Albo jak ściemnić, że było się w kościele?
11 Odpowiedzi
Idź tylko na chwilę w momencie, gdy jest kazanie. To jest zawsze około 10 minut, a reszta to powtarzanie tych samych czynności. Albo może masz znajomych, którzy chodzą, ale akceptują twoje poglądy i Ci pomogą. Ja też jestem ateistą i w naszym kraju już ludzie raczej tolerują ateistów (przynajmniej w Poznaniu i Wrocławiu jest tolerancja, na wschodzie podobno jeszcze opornie).
Możesz też opłacić kogoś, kto będzie Ci np. smsem wysyłał info, co ksiądz mówił w kościele, za pieniądze.
Czytałem Bóg Urojony, świetna książka i każdemu polecam.
Możesz skłamać że byłeś i tyle. A jak idziesz z rodzicami czy babcią, to stań gdzieś z tyłu i wymknij się wcześniej. Nie powinno się zmuszać do chodzenia do kościoła, trzeba mieć nie za bystrych rodziców, którzy zmuszają do chodzenia do kościoła.
Nikt Cię nie powinien zmuszać do kościoła. Co rodzicie zrobią Ci, jak nie pójdziesz do kościoła? Zbiją Cię? Jeśli Cię biją, zgłoś to do opieki społecznej.
A z jakich powodów nie chcesz iść do kościoła? Jeśli jesteś wierzący, ale Ci się nie chce, to trochę kiepsko. Ale jak nie wierzysz w te bzdury, a rodzice zmuszają Cię tam chodzić, może pogadaj z wychowawcą w szkole, albo pedagogiem. Gorzej jak wychowawca czy pedagog to też katol.
Ja też byłem w młodości zmuszany, aby chodzić do kościoła. Zawsze siadałem sobie gdzieś tam z tyłu i myślałem całkiem o czymś innym. Jak tylko skończyłem 18, pokazałem im takiego i dokonałem apostazji. Nie chcę przynależeć do żadnej religii. Nie potrzebuję żadnych bóstw, mitów o Jezusach, Maryjach, Allahah, Buddach, aby być dobrym.
Jest jedna uniwersalna zasada – nie rób niczego, co krzywdziłoby twoich bliźnich. Nie rób bliźniemu, co Tobie niemiłe.
I wbrew błędnemu przekonaniu to nie jest chrześcijańska zasada.
Nie chcesz, by żona Cię zdradzała? Ty jej nie zdarzaj.
Nie chcesz być bity? Nie bij.
Nie chcesz być okradziony? Nie kradnij.
Nie chcesz być zabity? Nie zabijaj.
Nie chcesz być skrzywdzony na drodze? Sam jeździj ostrożnie.
Oczywiście nie wszystko jest takie czarne i białe, czasem mamy trudniejsze wybory życiowe, ale niestety zrzeszenia religijne w takich sytuacjach są bezużyteczne. Kościół bardziej zajmuje się tym, co kto powinien robić ze swoimi genitaliami i ile powinien kto zapłacić, niż tym, jakie problemy mają ludzie.
Jeden z absurdów – do księdza chodzi się na nauki przedmałżeńskie.
Czy chodzisz do nauczyciela geografii, aby uczył Cię języka chińskiego?
Albo idziesz do osoby bez prawa jazdy, która nigdy nie siedziała za kierownicą, aby uczyła Cię jeździć?
Czasami, jak mnie zmuszano chodzić do kościoła, to udało mi się wcale nie iść. Po prostu spacerowałem sobie po mieście. Ale jak mieszkałem na wsi, nie dało się uciec, bo wszyscy mieli oczy i uszy.
Nie idź i tyle. Nikt nie ma prawa zmuszać Cię do chodzenia do kościoła. Wmuszanie komuś religii na siłę to pokazanie największej ciemności umysłu. Ja byłem trochę w młodości zmuszany aby chodzić do kościoła. Gdy już uniezależniłem się finansowo, dokonałem apostazji. I nikt mi nic nie może powiedzieć, ponieważ jestem niezależny finansowo i nikt mnie do niczego nie może zmusić. Mam dwójkę dzieci, żadne nie było chrzczone. Rodzice nie mogli tego długi czas przetrawić, ale jak się okazało, że potrzebują mojej pomocy, to nagle wszystko zaczęli akceptować.
Podobną historię ma moja księgowa z Łodzi, która też jest bardziej światła i jest ateistką. To jest jednocześnie moja znajoma, dlatego się dobrze znamy. Jej mama się do niej w ogóle nie odzywa.
Ogólnie w Łodzi jest dużo ludzi, którzy dokonują apostazji i nie chodzą do Kościoła. Nie potrzeba religijnych banialuków, aby być dobrym, uczciwym człowiekiem.
Wystarczy po prostu nie iść. I otwarcie powiedzieć, że nie wierzysz i już. Przecież to nic złego nie wierzyć. Nikomu krzywdy nie wyrządzasz. Inni chcą iść – niech idą. Im przecież nie zakazujesz niczego.
Ciężko doradzić coś sensownego w tej sprawie, wszystko zależy od twoich relacji z rodzicami i od tego, jak Cię chcą karać, gdy nie pójdziesz do kościoła. Ja zawsze chodziłem do lasu na spacer zamiast do kościoła. Czasem brałem sobie książkę.
Ja po prostu jak jeszcze chodziłem do liceum, to powiedziałem, że nie będę chodził do kościoła. Rodzice na to kręcili nosem, bo są wierzący, no ale przecież mnie nie zaniosą na siłę. Powiedziałem, że jestem niewierzący i tyle. Zaakceptowali w końcu, a od tego czasu już jakieś 14 lat minęło.
Na szczęście w ostatnich czasach, przez ostatnie pięć lat sami uznali, że chodzenie do kościoła nie ma sensu. Zwłaszcza teraz, przed wyborami.
Im dłużej będziesz szukała wymówek, tym dłużej będziesz czuć dyskomfort, że masz przymus chodzenia i szukania nowych tłumaczeń i wyjaśnień. Po prostu im powiedz, że nie chcesz i nie idź. Może się obrażą na to, ale kiedyś im przejdzie. W końcu człowiek nie żyje po to żeby zadowalać wszystkich wokół. Pomyśl o sobie.
Mnie również zmuszano do chodzenia do kościoła, mimo iż nie chciałem. Stawałem sobie gdzieś z tyłu zazwyczaj i puszczałem audiobooka na jednej słuchawce ze smartfona. Latem wyprowadziłem się z domu i już mam spokój. Jak już oznajmiłem rodzicom, że nie zamierzam chrzcić dziecka, to bardzo to przeżywali, ale już im przeszło i wszystko jest w porządku. Przestali mnie namawiać. Nie będę robić dziecku prania mózgu, tak jak jeszcze nadal większość ludzi robi. To jest bardzo krzywdzące dla młodej osoby i utrudnia jej później życie dorosłe.
Oto kilka sugestii, jak można podejść do tej sytuacji:
- Szczera rozmowa: spróbuj ponownie porozmawiać z rodzicami, wyjaśniając swoje uczucia i wątpliwości. Podkreśl, że szanujesz ich wiarę, ale potrzebujesz czasu na własne przemyślenia.
- Kompromis: zaproponuj alternatywne formy duchowości lub refleksji, np. medytację, czytanie literatury filozoficznej czy wolontariat.
- Stopniowe ograniczanie: zacznij od rzadszego uczęszczania do kościoła, np. raz na dwa tygodnie, tłumacząc to potrzebą nauki czy pracy.
- Aktywności w czasie mszy: jeśli musisz iść, wykorzystaj ten czas na ciche rozmyślania lub planowanie tygodnia.
- Wymówki (jako ostateczność):
- Złe samopoczucie lub migrena
- Pilne zadania do szkoły/pracy
- Wolontariat w tym samym czasie
- Alternatywne formy uczestnictwa: zaproponuj oglądanie mszy online lub słuchanie religijnych audycji radiowych.
- Poszukaj wsparcia: porozmawiaj z zaufanym dorosłym (np. nauczycielem, psychologiem), który mógłby pomóc w mediacji z rodzicami.
- Cierpliwość: pamiętaj, że twoja sytuacja jest tymczasowa. Skup się na planowaniu swojej przyszłości i usamodzielnieniu.
- Unikaj kłamstwa: staraj się nie oszukiwać rodziców, gdyż może to pogorszyć wasze relacje w przyszłości.
- Szacunek: nawet jeśli nie zgadzasz się z poglądami rodziców, okazuj im szacunek i zrozumienie dla ich troski o ciebie.
Pamiętaj, że każda sytuacja rodzinna jest inna, i to, co działa dla jednych, może nie sprawdzić się u innych. Najważniejsze to zachować spokój, cierpliwość i szacunek dla siebie i bliskich, jednocześnie dążąc do kompromisu i wzajemnego zrozumienia.
Jeszcze dodam, że polecam wam książkę pod tytułem Bóg Urojony. Przeczytajcie sobie. Ale w całości. Nie przerywajcie na pierwszym rozdziale. Jeśli jesteście wierzący, będzie was głowa boleć od czytania, ale jeśli szanujecie intelekt i uważacie się za inteligentnych, przeczytacie do końca.