Mam 16 lat i jestem w ciąży
Ostatnio zrobiłam test ciążowy i wyszedł pozytywny. Jestem przerażona. Nie wiem, jak powiedzieć o tym rodzicom, co zrobić. Dziecko zrujnuje mi całe życie, wszystkie moje plany. Czy ktoś z was był / jest w ciąży w tak wczesnym wieku? Albo w podobnym wieku, np. nie w wieku 16 lat, ale w wieku 17 lat albo 15 lat?
4 Odpowiedzi
Ja byłam w podobnej sytuacji, co Ty. Zaszłam w ciążę w wieku 16 lat, byłam wtedy w 3 klasie gimnazjum, właściwie to były wakacje przed liceum.
Na lekcjach religii puszczali nam jakieś głupie filmiki na temat aborcji, jakie to jest zło itd. Na szczęście mam w miarę rozsądnych rodziców i ogólnie rodzinę (dziadków też).
Pojechałam do Czech dokonać aborcji. Tzn. z rodzicami oczywiście. To było w ósmym tygodniu ciąży.
Obecnie mam już 32 lata i dwójkę dzieci. Pierwsze zaplanowane dziecko zrobiłam sobie z mężem w wieku 27 lat. Być może będziemy mieć kolejne, rozważamy to.
Decyzja o aborcji to była najlepszą decyzją w moim życiu. Gdybym zdecydowała się pozwolić na rozwój płodu i urodzić dziecko, wszystko by się bardzo pokomplikowało – to dziecko było z totalnym nieudacznikiem / popaprańcem, z którym już nie mam nic wspólnego.
Obecnie ja zarabiam dobrze, mój mąż zarabia dobrze, życie układa mi się na razie naprawdę bardzo dobrze.
Spotkałam się nieraz z wyzwiskami i obelgami ze strony „kochających swoich bliźnich katolików”, byłam nawet raz wyzwana od mordercy.
W naszym katolandzie (i nie tylko tutaj, w wielu innych państwach o zbyt dużym wpływie religii na politykę i społeczeństwo) nie ma w ogóle opcji, aby rozmawiać na poziomie o aborcji, gdyż robi się w szkołach ludziom pranie mózgu.
Na ten temat będzie można rozmawiać z obecnie dorastającym pokoleniem, z tą częścią, która nie uczęszcza na lekcje religii i nie jest zindoktrynowana ima do tego racjonalne podejście.
Nie jestem jedyną kobietą, która dokonała aborcji którą znam.
Z drugiej strony nie namawiam Cię do aborcji.
Przemyśl ten temat, poczytaj na ten temat, porozmawiaj z psychoterapeutą (ale jakimś normalnym, nie fanatykiem katolickim). Porozmawiaj na spokojnie z rodzicami. Może nawet spróbuj porozmawiać pedagogiem w szkole. U nas w szkole była bardzo dobra pedagog, bardzo światła kobieta. Ale w nie każdej szkole tak jest.
Być może donoszenie tej ciąży i urodzenie dziecka będzie dla Ciebie lepszą decyzją. Moja koleżanka zaczęła o dziecko starać się dopiero w wieku 36 lat i moim zdaniem to już za późno, co najwyżej zdążą zrobić sobie jedno, max dwa w bezpiecznych warunkach.
Ważne jest, aby rodzina Cię wspierała, nie wiadomo jacy są twoi rodzicie. Około 50% ludzi mających dzieci nie są dojrzali i kompetentni wystarczająco, aby mieć te dzieci. Twoi rodzicie przez najbliższe lata będą odpowiedzialni za to dziecko na równi z Tobą, Ty jeszcze jesteś zbyt młoda, aby być dojrzałą, odpowiedzialną matką.
Sporo też zależy od tego, z kim masz tę wpadkę, jaki jest ten chłopak i jaka jest jego rodzina.
Unikaj księży i religijnych środowisk jak ognia.
Masz 16 lat, więc trzeba powiedzieć rodzicom. Oni będą wiedzieć co zrobić. Decyzja będzie należeć do Ciebie. Poza tym warto powiedzieć o wszystkim chłopakowi, z którym zaszłaś w ciążę. Rodzice też na pewno będą chcieli porozmawiać z nim i jego rodzicami.
Podświadomie prawdopodobnie wiesz, czy chcesz mieć dziecko, czy nie chcesz. Jedne młode kobiety są gotowe na macierzyństwo, mają wspierającą rodzinę, rodzą dziecko i zajmują się nim. Inne czują, że to nie ich czasu i robią aborcję (albo chcą, ale są zmuszone do rodzenia).
Ważne jest, aby się zdecydować w ciągu pierwszych kilku tygodni.
Moja mama urodziła mnie, gdy miała 19 lat, a mojego starszego brata, gdy miała 16/17 lat – 2 stycznia, ale ona jest z grudnia).
Jakoś wyszłam na ludzi, ale dzięki pomocy babci i dziadka od strony taty. Oni praktycznie utrzymywali nas pierwsze lata. I mama chciała mieć dziecko. Nie planowała, ale nie chciała rezygnować z ciąży. Tata już był na studiach i jak skończył, to znalazł dobrą pracę.
Ale jest też inna, całkiem odwrotna historia.
Moja siostra cioteczna była młodą matką (urodziła w wieku 16 lat pierwsze dziecko), ale to bardzo źle na nią wpłynęło. Nie wyszalała się za młodu, nie skorzystała z życia, potem jeszcze miała dwójkę kolejnych dzieci i zaczęło jej po 30-tce kompletnie odbijać. Zaczęła zdradzać męża, imprezować, olewać dzieci (wzorową matką nie była od samego początku, ale nasiliło się to po latach, jak zaczęli mieć więcej pieniędzy).
Zmuszono ją, aby urodziła. Ona nie chciała rodzić i chciała dokonać aborcji. Ale nie pozwolono. Potem chciała oddać dziecko i też nie pozwolono. Gdybym wtedy była starsza i miała pieniądze, to bym jej pomogła.
Przez chwilę chodziła na jakąś terapię, chyba psychoterapię (miała też problemy z alkoholem, może to było AA) i tam właśnie wyszło, że w zbyt młodym wieku została matką i to było głównym czynnikiem, który wpłynął na jej zachowanie.
Jej rodzice (moi ciocia i wujek), twierdzą, że aborcja to morderstwo. Ale nieraz słyszałam, jak wujek jest zwolennikiem kary śmierci (nie chce usuwać płodu, ale chce zabijać dorosłe istoty ludzkie w sposób zinstytucjonalizowany – moralność katolicka).
To już było ładnych parę lat temu. Jej dzieci są teraz dorosłe oprócz najmłodszego syna, a ona chyba jest bezdomną w Niemczech albo Francji, o ile w ogóle jeszcze żyje. Ostatnio dwa lata temu w Boże Narodzenie zadzwoniła do kogoś z rodziny i był to chyba numer jakiegoś ośrodka.
Rodząc dziecko w tym wieku, uzależniasz się od innych. Do końca życia będziesz na czyjejś łasce i czyimś utrzymaniu. Chyba, że rodzice Cię wesprą w skończeniu szkoły i zrobieniu studiów i twój partner ma jakieś pieniądze. Albo jesteś zaradna i po szkole średniej znajdziesz dobrą pracę i twój partner będzie zarabiać.
Jeśli zaś jesteś z rodziny, gdzie religia i wymysły starożytnych kapłanów stoją ponad dobrem własnych dzieci, to najlepiej zgłoś się do fundacji federa.org.pl.
Tam porozmawiasz z kimś dojrzałym i pomogą Ci podjąć właściwą decyzję – albo zostawić ciążę i urodzić dziecko, albo dokonać aborcji.
Nie uwzględniaj też 500+ w swoich kalkulacjach, ponieważ jak tak dalej będzie, to za to 500 zł nie kupisz papieru toaletowego.