Czy robicie cheat day?
Czy podczas diety robicie sobie tzw. cheat day? Czy odbija się to na waszej wadze? Na jak wiele sobie wówczas pozwalacie?
7 Odpowiedzi
Zjedzenie takiej ilości kalorii wiąże się z dużą objętością i kalorycznością, co zwalnia motorykę przewodu pokarmowego. Pokarm ten może przebywać ok. 7-10 dni w przewodzie pokarmowym, co czyni kolejny tydzień diety znośnym i przyjemniejszym. Jest to jednak bardzo niefizjologiczne.
cheat meal działa bardziej na psychikę niż na samo ciało – tzn zacznijmy od tego ze jak sama nazwa wskazuje ma być to 1 posiłek a nie 1 dzień jedzenia wszystkiego co się chce i w nieograniczonej ilości… po 2 jednym takie oderwanie od diety służy innym totalnie rozwala dietę bo zjadając np 1 kawałek ciasta nie mogą się powstrzymać przed kolejnym… i np zaczynają podjadać na tygodniu, dla innych jest motywacja do cwiczen np zapierniczam caly tydzien zeby spalic np 300 kcal więcej zeby zjesc to ciasto w weeked. i wtedy jest to super rozwiazanie 🙂
czyli wszystko zależy od psychiki. nie dla wszystkich cheat meal jest po prostu wskazane 🙂
poza tym jesli podczas diety mamy ochote na cos slodkiego to tak naprawde wcale nie musimy sobie tego odmawiać – mnie ratowały omlety z gorzkim kakao i z wiórkami kokosowymi polane sosem czekoladowym 0 kcal. cheat nie był mi wtedy prawie w ogóle potrzebny, bardziej chcialo mi się np smażonego mięsa
Nie jest powiedziane ze cheat dotyczy tylko słodkości 🙂 dla niektórych pewnie cheat byłoby szansą na zjedzenie czegoś tłustego 🙂
Trzeba mieć coś od życia! Jak człowiek musi głodować przez cały tydzień, to chociaż niech jeden dzień będzie czymś zaspokajającym. W innym przypadku nie można się skupić, bo myśli się tylko o diecie. Warto natomiast znaleźć zdrowe zamienniki słodyczy czy smażonego mięsa, coś pysznego, ale zdrowszego. Uwierzcie mi, że się da!
Nie dajmy się zwariować. Jedno mamy życie i jak czasem pozwolimy sobie na coś specjalnego to świat się nie zawali.
Ja nie robię sobie specjalnie cheat day, raczej jem po prostu z głową wszystko to, na co mam ochotę. Oczywiście nie jem codziennie pizzy, ale pozwalam sobie od czasu do czasu na różne rzeczy i nie oczekuje specjalnie na takie okazje jak cheat day :p
Już lepiej trzymać się zasady, żeby się więcej ruszać, a mniej jeść (a raczej jeść rozsądnie). Wtedy nie trzeba robić żadnych diet. Nie ma sensu żyć tylko na dietach (które i tak niczego nie dają oprócz niskiej samooceny). Ale też nie ma co się obżerać.
A czy takie odstępstwa od diety sprawiają, że robimy krok w tył, czy jednak „nie dajmy się zwariować i przez jeden dzień świat się nie zawali” a dieta i dbanie o figurę nie zostanie zaprzepaszczone?