3I/ATLAS: Międzygwiezdny gość czy kosmiczny zwiadowca? Historia obiektu, który poruszył światem nauki

3 listopada 2025 |

Latem 2025 roku coś niezwykłego przekroczyło granice naszego Układu Słonecznego. Obiekt o kryptonimie 3I/ATLAS przemierza przestrzeń kosmiczną z zawrotną prędkością 210 tysięcy kilometrów na godzinę, a jego pochodzenie i natura budzą kontrowersje, których astrofizyka nie widziała od lat. Czy mamy do czynienia z kolejną lodową bryłą z międzygwiezdnej próżni, czy może – jak sugerują niektórzy naukowcy – ze statkiem obcej cywilizacji, który właśnie nas odwiedza?

Odkrycie, które zmieniło wszystko

Pierwszego lipca 2025 roku teleskop ATLAS (Asteroid Terrestrial-impact Last Alert System) w Rio Hurtado w Chile zarejestrował anomalię. Coś poruszało się przez przestrzeń kosmiczną z prędkością i po trajektorii, które nie pasowały do żadnego znanego obiektu z naszego systemu planetarnego. Kiedy astronomowie z Minor Planet Center przy Międzynarodowej Unii Astronomicznej przeanalizowali dane, stało się jasne: mamy do czynienia z trzecim w historii potwierdzonym obiektem międzygwiezdnym.

Nazwa 3I/ATLAS nie jest przypadkowa – cyfra „3” oznacza kolejny numer międzygwiezdnego przybysza, „I” to skrót od „interstellar” (międzygwiezdny), a ATLAS to hołd dla systemu teleskopów, który go wykrył. Wcześniej ludzkość zaobserwowała jedynie dwa takie obiekty: tajemniczą 1I/ʻOumuamua w 2017 roku oraz kometę 2I/Borisov w 2019. Statystycznie rzecz biorąc, takie wydarzenie zdarza się raz na dziesięć tysięcy lat. A jednak stało się – i to właśnie teraz.

Co więcej, analiza archiwalnych danych ujawniła, że obiekt był już widoczny 16 czerwca, choć nikt wtedy nie zdawał sobie sprawy z jego niezwykłego pochodzenia. W momencie odkrycia znajdował się około 670 milionów kilometrów od Słońca, w okolicy orbity Jowisza, a jego jasność oszacowano na 18,5 mag – niewidoczny gołym okiem, ale wystarczająco jasny dla profesjonalnych instrumentów.

Kosmiczny weteran z niezwykłym CV

Analiza trajektorii 3I/ATLAS przyniosła zaskakujące odkrycie: ten obiekt jest starszy niż nasze Słońce. Znacznie starszy. Naukowcy szacują jego wiek na około 7 miliardów lat, co oznacza, że powstał jeszcze zanim w naszym zakątku galaktyki zaczęła formować się materia, z której później narodziła się Ziemia. To kosmiczny weteran, który przemierzał przestrzeń międzygwiezdną przez miliardy lat, być może obserwując narodziny i śmierć setek gwiazd.

Badania prowadzone przez profesora Aviego Loeba z Uniwersytetu Harvarda i jego doktoranta Shokhruza Kakharova pokazują, że obiekt pochodzi z grubszej, starszej warstwy dysku galaktycznego. Jego duże pionowe odchylenie od płaszczyzny Drogi Mlecznej sugeruje, że to nie byle jaki kosmiczny tułacz – to świadek epok, których my, ludzie, nie możemy sobie nawet wyobrazić. Dla porównania, 1I/ʻOumuamua ma zaledwie 1-2 miliardy lat, a 2I/Borisov jest „rówieśnikiem” naszego Słońca – około 4,6 miliarda lat.

Wymiary obiektu również robią wrażenie. Pierwotne szacunki wskazywały na jądro o średnicy od 320 metrów do 5,6 kilometra, jednak nowsze analizy sugerują, że rzeczywista średnica może przekraczać nawet 20 kilometrów. Masa? Zawrotne 33 miliardy ton. To prawdziwy gigant wśród międzygwiezdnych gości. Dla porównania – asteroida, która 66 milionów lat temu zakończyła panowanie dinozaurów, miała „jedynie” około 10 kilometrów średnicy. Gdyby 3I/ATLAS zderzył się z Ziemią (czego na szczęście nie zrobi), skutki byłyby apokaliptyczne.

Trajektoria, która nie daje spokoju

Tu zaczyna się prawdziwa zagadka. Obiekt porusza się po tzw. orbicie hiperbolicznej z ekscentrycznością przekraczającą 6 – innymi słowy, nie jest grawitacyjnie związany ze Słońcem. Wleci do naszego systemu i równie szybko z niego wyleci, kontynuując swoją międzygwiezdną podróż. Ale to nie wszystko – jego tor lotu jest niezwykle… precyzyjny.

3I/ATLAS przeleciał 3 października 2025 roku w odległości około 30 milionów kilometrów od Marsa. Następnie, 29 października, osiągnął peryhelium – najbliższy punkt względem Słońca – w odległości około 210 milionów kilometrów (1,4 AU). 3 listopada minie Wenus, a w marcu 2026 roku przeleci w rekordowej bliskości Jowisza – zaledwie 0,35 jednostki astronomicznej od gazowego olbrzyma. 19 grudnia 2025 roku znajdzie się najbliżej Ziemi – około 270 milionów kilometrów.

DataWydarzenieOdległość
3 października 2025Przelot koło Marsa~30 mln km (0,19 AU)
29 października 2025Peryhelium (najbliżej Słońca)~210 mln km (1,4 AU)
3 listopada 2025Przelot koło Wenus~97 mln km (0,65 AU)
19 grudnia 2025Najbliżej Ziemi~270 mln km (1,8 AU)
Marzec 2026Przelot koło Jowisza~52 mln km (0,35 AU)

Co w tym dziwnego? Trajektoria nachylona jest zaledwie o 5 stopni względem płaszczyzny ekliptyki, czyli płaszczyzny, w której krążą planety. Profesor Loeb wyliczył, że prawdopodobieństwo takiego naturalnego zbiegu okoliczności wynosi zaledwie 0,005 procenta. A prawdopodobieństwo wykrycia 20-kilometrowej asteroidy w wewnętrznych rejonach Układu Słonecznego w ciągu zaledwie pięciu lat obserwacji? Jeszcze bardziej mikroskopijne – 0,0001. Czy to przypadek, czy ktoś zaplanował tę trasę z chirurgiczną precyzją?

Zachowanie, które kłóci się z logiką

Komety są przewidywalne – zbliżają się do Słońca, rozgrzewają się, zaczynają „parować”, wytwarzając charakterystyczny warkocz z gazu i pyłu. To podstawy astronomii, znane od wieków. Tymczasem 3I/ATLAS postanowił napisać własne zasady.

Między lipcem a wrześniem 2025 roku obiekt przeszedł przez metamorfozę, która wprawiła w osłupienie nawet najbardziej doświadczonych badaczy. Obserwacje przeprowadzone za pomocą Nordic Optical Telescope ujawniły fascynujące zjawisko: początkowo kometa wykazywała tak zwany „anty-warkocz” – strukturę pyłową skierowaną w stronę Słońca, a nie od niego. To rarytasniejkie zjawisko w świecie komet, które można porównać do samochodu pozostawiającego ślad dymu przed sobą, a nie za sobą.

A potem coś się stało. Warkocz nagle zmienił kierunek, jak gdyby ktoś przestawił przełącznik. David Jewitt i Jane Luu, prowadzący obserwacje, wskazują na niezwykłe parametry cząstek pyłu – około 100 mikrometrów średnicy, znacznie więcej niż w typowych kometach. Co więcej, 3I/ATLAS okazuje się niezwykle aktywny – w odległości 2 jednostek astronomicznych od Słońca produkuje 180 kilogramów pyłu na sekundę. Od lipca do października 2025 roku stracił około 2 milionów ton materiału – brzmi imponująco, ale to zaledwie ułamek procenta jego całkowitej masy.

Jeszcze bardziej intrygujący jest skład chemiczny. Obserwacje spektroskopowe ujawniły dominację dwutlenku węgla nad wodą w stosunku 8:1, co czyni obiekt chemicznie nietypowym. Wykryto również niezwykłe proporcje niklu i żelaza w gazowej otoczce – coś, czego nigdy wcześniej nie widziano w takich ilościach. Kometa została sklasyfikowana jako „zubożona w węgiel”, a mimo to wykazuje wyjątkową aktywność we wczesnych etapach swojej wędrówki.

Loeb i hipoteza, która podzieliła świat nauki

„Nie twierdzimy, że to artefakt technologiczny – ale warto taką możliwość naukowo zbadać. Ignorowanie tej hipotezy z założenia – byłoby zwyczajnie nieinteligentne” – to słowa profesora Aviego Loeba, astronoma z Uniwersytetu Harvarda, który od lat nie boi się zadawać niewygodnych pytań.

Loeb, znany z odważnych interpretacji zjawisk kosmicznych (wcześniej sugerował, że 1I/ʻOumuamua mogła być pozostałością po obcej technologii), tym razem poszedł jeszcze dalej. Zaproponował Skalę Loeba – narzędzie klasyfikacji obiektów kosmicznych, gdzie 0 oznacza coś całkowicie naturalnego, a 10 – definitywnie technologicznego. 3I/ATLAS otrzymał wstępną ocenę 6.

Co skłoniło Loeba do takich śmiałych spekulacji? Po pierwsze – nietypowa trajektoria, o której już wspominaliśmy. Po drugie – anomalie w przyspieszeniu. Obiekt wykazuje dwa różne składniki przyspieszenia: radialny (od Słońca) i poprzeczny (prostopadły do kierunku ruchu). To coś więcej niż typowy efekt odgazowywania komety.

Po trzecie – brak klasycznego warkocza w początkowej fazie obserwacji. Loeb zwraca uwagę na fotografię z Teleskopu Hubble’a: „Zdjęcie pokazuje poświatę światła, ale nie ma dowodów na istnienie jasnego warkocza kometarnego znajdującego się z przodu poruszającego się obiektu”. Co jeśli to nie słońce rozgrzewa obiekt, ale on sam wytwarza własne światło? „3I/ATLAS może być statkiem kosmicznym napędzanym energią jądrową, a pył emitowany z jego przedniej powierzchni może pochodzić z zanieczyszczeń, które nagromadziły się na niej podczas podróży międzygwiezdnej” – napisał Loeb w jednym ze swoich wpisów.

Najbardziej kontrowersyjna jest jego teoria dotycząca zmiany kierunku warkocza. „Jeśli obiekt jest obcym statkiem kosmicznym zwalniającym, a anty-warkocz jest ciągiem hamującym, to ta zmiana z anty-warkocza na warkocz byłaby całkowicie oczekiwana w pobliżu peryhelium. W takim przypadku przejście stanowiłoby technosygnaturę w postaci nieoczekiwanego zjawiska wskazującego na kontrolowane manewrowanie” – argumentuje naukowiec.

Loeb idzie jeszcze dalej, wskazując, że jeśli 3I/ATLAS rzeczywiście jest sondą, mógłby już teraz wysyłać mniejsze sondy w kierunku planet. Potrzebna prędkość startowa to poniżej 5 km/s – dokładnie tyle, ile osiągają standardowe międzykontynentalne rakiety balistyczne. „Innymi słowy: jeśli 3I/ATLAS to statek, mógłby już teraz wysłać 'gadżety’ w stronę kluczowych planet – i to bez zaawansowanej technologii, którą często przypisujemy obcym. Wystarczyłoby to, co my mamy od dekad” – tłumaczy Loeb.

W swojej najnowszej publikacji profesor przywołuje również hipotezę „ciemnego lasu” z chińskiej serii science fiction – według niej wszechświat przypomina mroczny las, gdzie cywilizacje chowają się, bo każde ujawnienie się może skończyć się zniszczeniem przez silniejszego. Czy milczenie wszechświata nie oznacza pustki, lecz strach? A może 3I/ATLAS to test – jak w słynnym teście Turinga – gdzie ktoś sprawdza, czy jesteśmy w stanie rozpoznać sygnał wśród kosmicznego szumu?

Głosy ostrożności i kontrargumenty

Nie wszyscy w środowisku naukowym podzielają entuzjazm Loeba. Jason Wright z Penn State przypomina, że podobne zjawiska obserwowano już w przeszłości, sięgając obserwacji z 1974 roku. Brytyjski astronom David Kipping otwarcie zdementował spekulacje dotyczące sztucznego pochodzenia komety, podkreślając, że wszystkie obserwowane anomalie mają prawdopodobnie naturalne wyjaśnienia.

Większość astronomów zwraca uwagę, że 3I/ATLAS wykazuje już teraz typowe cechy kometarne – widoczny warkocz, emisję gazów, produkcję pyłu. Obserwacje z teleskopu Gemini South w chilijskich Andach potwierdziły obecność charakterystycznego ogona powstającego w wyniku działania wiatru słonecznego. To klasyczne zachowanie komety zbliżającej się do Słońca.

Krytycy Loeba argumentują również, że jego teorie – choć fascynujące – nie są poparte twardymi dowodami. „Niektóre z nich są absurdalne” – stwierdził Ian Todd, dziennikarz BBC, analizując wpisy profesora. Środowisko naukowe wskazuje, że niezwykłe właściwości 3I/ATLAS mogą wynikać z tego, że to po prostu nietypowa kometa, której skład chemiczny i struktura różnią się od obiektów z naszego Układu Słonecznego. Przecież pochodzi z zupełnie innego systemu planetarnego, który mógł mieć odmienne warunki formowania się.

Co więcej, astronomowie przewidują, że wraz ze zmianą pozycji względem Słońca, obiekt może stopniowo upodobnić się pod względem składu chemicznego do lokalnych komet. Gdyby tak się stało, sugerowałoby to, że jego niezwykłe właściwości mają charakter przejściowy, a nie są oznaką sztucznego pochodzenia.

Wyścig o dane i kontrowersje wokół NASA

Pod koniec października 2025 roku wybuchła kolejna kontrowersja. Profesor Loeb publicznie zaapelował do NASA o udostępnienie zdjęć wykonanych 2 października przez kamerę HiRise na sondzie Mars Reconnaissance Orbiter, kiedy 3I/ATLAS przelatywał w pobliżu Marsa. Według naukowca, obrazy te – potencjalnie najwyraźniejsze zdjęcia obiektu – nie zostały opublikowane z powodu zamknięcia rządu federalnego.

„Polityka dnia nie powinna sabotować nauki. Mają dane. Powinni podzielić się nimi z naukowcami” – stwierdził Loeb w wywiadzie dla NewsNation. Sprawa nabrała rozgłosu, gdy w mediach społecznościowych pojawiły się teorie spiskowe sugerujące, że NASA celowo ukrywa informacje potwierdzające sztuczne pochodzenie obiektu.

W rzeczywistości NASA i ESA od początku współdzieliły dane z obserwacji 3I/ATLAS. Już 2 lipca Uniwersytet Hawajski opublikował pierwsze zdjęcie komety, a dzień później NASA i ESA rozpowszechniły te same fotografie. W międzyczasie publikowano kolejne obrazy z teleskopów Gemini North, Hubble’a i Jamesa Webba. Organizacje te również skierowały swoje sondy marsjańskie – Mars Express i ExoMars Trace Gas Orbiter – do obserwacji obiektu w październiku.

Czy rzeczywiście istnieją ukryte dane? Czy to tylko biurokracja i opóźnienia typowe dla dużych agencji? Niezależnie od odpowiedzi, sam fakt, że takie pytania padają, pokazuje, jak niezwykłym zjawiskiem jest 3I/ATLAS i jak bardzo porusza wyobraźnię nie tylko naukowców, ale całej ludzkości.

Międzygwiezdna trójka – porównanie obiektów

Historia zna już trzy potwierdzone obiekty międzygwiezdne. Jak 3I/ATLAS wypada na tle swoich poprzedników?

Cecha1I/ʻOumuamua2I/Borisov3I/ATLAS
Rok odkrycia201720192025
Średnica~110 m~1 km5-20 km
Wiek1-2 mld lat4,6 mld lat~7 mld lat
TypPlanetoida/?KometaKometa
CharakterystykaWydłużony kształt, brak komyTypowa kometaNietypowy skład, anty-warkocz
KontrowersjeTeoria o statku kosmicznym (Loeb)Brak większychTeoria o napędzie jądrowym (Loeb)

ʻOumuamua zaskoczyła nas wszystkich. Jej wydłużony, cygaropodobny kształt, brak widocznej komy oraz nietypowe przyspieszenie wywołały masę spekulacji. Niektórzy naukowcy sugerowali, że może to być fragment planetoidy, inni – że to obca sonda. Obiekt przeleciał przez nasz system tak szybko, że nie zdążyliśmy go dokładnie zbadać. Pozostał zagadką.

2I/Borisov okazała się znacznie bardziej „normalna” – klasyczna kometa z charakterystycznym warkoczem i komą, która zachowywała się dokładnie tak, jak powinny zachowywać się komety. Być może właśnie dlatego nie wywołała aż takiego zamieszania w mediach.

A 3I/ATLAS? To hybrid – wykazuje cechy kometarne, ale jednocześnie zachowuje się na tyle nietypowo, że ponownie roznieca debatę o możliwości istnienia obcych technologii w naszym kosmicznym sąsiedztwie.

Co dalej? Przyszłość obserwacji

19 grudnia 2025 roku – ta data jest kluczowa. To wtedy 3I/ATLAS znajdzie się najbliżej Ziemi, oferując naukowcom najlepszą okazję do szczegółowych obserwacji. Czy będzie to dzień, który „na zawsze przedefiniuje ludzkość i jej miejsce w kosmosie”, jak sugerują niektórzy entuzjaści? Czy może po prostu kolejny dzień w długiej historii astronomicznych odkryć?

NASA i ESA kontynuują intensywne obserwacje. Dane zbierane są przez teleskopy Hubble’a, Jamesa Webba, Gemini South, oraz orbitery marsjańskie. Nawet łazik Perseverance na Marsie został skierowany do obserwacji tego międzygwiezdnego gościa. Dodatkowo w marcu 2026 roku rozważane jest wykorzystanie sondy Juno, która od lat bada Jowisza, do bliższych obserwacji podczas rekordowego zbliżenia komety do gazowego olbrzyma.

Warto wspomnieć o misji Comet Interceptor Europejskiej Agencji Kosmicznej, zaplanowanej na 2029 rok. Jej zadaniem będzie „przechwycenie” obiektu spoza Układu Słonecznego, wykonanie obrazów 3D oraz możliwie szeroka analiza. W misji biorą udział Polacy – dr hab. Hanna Rothkaehl z Centrum Badań Kosmicznych PAN jest głównym naukowcem eksperymentu DFP. Czy następnym celem będzie podobny obiekt do 3I/ATLAS?

Rubin Observatory, działające od niedawna, ma potencjał odkrywania nowych obiektów międzygwiezdnych co kilka miesięcy. Wkrótce pojawią się ich prawdopodobnie dziesiątki. Może nawet setki. Czy któryś z nich rozwieje wątpliwości? A może znajdziemy coś, co definitywnie potwierdzi, że nie jesteśmy sami?

Refleksje końcowe – między nauką a wyobraźnią

Carl Sagan, legendarny astronom i popularyzator nauki, mawiał: „Nadzwyczajne twierdzenia wymagają nadzwyczajnych dowodów”. To zdanie jak ulał pasuje do dyskusji wokół 3I/ATLAS. Z jednej strony mamy fascynujący obiekt z niezwykłymi cechami. Z drugiej – brak jednoznacznych dowodów na cokolwiek wykraczającego poza naturalne pochodzenie.

Czy 3I/ATLAS to kolejna lodowa bryła, która przelatuje przez nasz system w drodze do nieskończoności? Czy może rzeczywiście mamy do czynienia z czymś więcej – być może pierwszym namacalnym dowodem na istnienie inteligencji pozaziemskiej? Historia nauki zna przypadki, gdy rewolucyjne odkrycia były początkowo wyśmiewane. Ernst Chladni w 1794 roku stwierdził, że meteoryty spadające na Ziemię pochodzą z kosmosu – środowisko naukowe nie tylko się obruszyło, ale drwiło z tej hipotezy. Dziś wiemy, że miał rację.

Ale historia zna też setki przypadków, gdy niezwykłe zjawiska okazywały się mieć prozaiczne, naturalne wyjaśnienia. Pulsary – po raz pierwszy wykryte w 1967 roku – były tak regularne, że astronomowie żartobliwie nazwali je „LGM” (Little Green Men – małe zielone ludziki). Okazały się neutronowymi gwiazdami obracającymi się z zawrotną prędkością.

Może za dekadę będziemy się śmiać z teorii o międzygwiezdnym statku kosmicznym. A może – i to jest równie prawdopodobne – za dekadę będziemy opowiadać naszym wnukom, jak w 2025 roku ludzkość po raz pierwszy zetknęła się ze śladem obcej cywilizacji, ale nie potrafiła tego rozpoznać.

Jedno jest pewne: 3I/ATLAS, bez względu na swoją prawdziwą naturę, już zapisał się w historii astronomii. Zmusza nas do zadawania pytań, których wolielibyśmy unikać. Czy jesteśmy sami? Czy wszechświat tętni życiem i inteligencją, których jeszcze nie potrafimy wykryć? A może właśnie teraz, w tej chwili, ktoś tam – w odległości 270 milionów kilometrów – obserwuje nas z równą ciekawością, z jaką my obserwujemy go?

Kosmos ma to do siebie, że nie spieszy się z odpowiedziami. Ale warto zadawać pytania – bo jak powiedział Galileusz: „Nie można nauczyć ludzi niczego; można im tylko pomóc odkryć to w sobie”. Może odkrycie prawdy o 3I/ATLAS pomoże nam odkryć coś ważniejszego – nasz własny stosunek do niewiadomego, naszą gotowość na konfrontację z tym, co przekracza granice wyobraźni.

A tymczasem obiekt pędzi dalej przez przestrzeń, obojętny na nasze spekulacje, teorie i emocje. Za kilka miesięcy opuści nasz system i powróci w międzygwiezdną ciemność. Może już nigdy nie wróci. Ale pamięć o nim – i pytania, które zostawił – pozostaną z nami na zawsze.

Arkadiusz Meszka

Na co dzień zajmuję się tworzeniem stron internetowych oraz programowaniem. Interesują mnie nowoczesne technologie oraz sprawy międzynarodowe - jestem magistrem stosunków międzynarodowych. Nie są mi obce również takie tematy jak ochrona środowiska, ekonomia czy psychologia. W wolnym czasie biegam, gram, czytam, oglądam - angażuję wszystkie zmysły i mięśnie :-)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *