Co zrobić, gdy auto zepsuje się na autostradzie
Co należy zrobić, gdy jedziemy autostradą i auto nam się zepsuje? Jak trzeba postępować w takiej sytuacji? W jakiej odległości od auta umieścić te ostrzegawcze znaki? Czy trzeba obowiązkowo dzwonić po lawetę, czy można znajomego poprosić o pomoc?
8 Odpowiedzi
Gdy auto zepsuje się na autostradzie, należy zadzwonić po pomoc drogową. Lokalizacja jest na pachołkach, podasz im tylko co jest na pachołku i Cię znajdą.
A jak stało się coś poważniejszego, ktoś może być lekko ranny, to oczywiście trzeba zadzwonić na 112.
Oczywiście dodatkowo, gdy samochód zepsuje się na autostradzie, trzeba ustawić znaki ostrzegawcze – trójkąt bezpieczeństwa. Ustawić go minimum 100 metrów za autem, a najlepiej 120 metrów. Oczywiście na pasie awaryjnym, na którym się znajdujemy, o czym niżej.
Trzeba oczywiście zjechać na pas awaryjny jak tylko macie pierwszą oznakę awarii. Nawet, jak auto zgaśnie, to jeszcze dotoczycie się do pasa awaryjnego.
Raczej nie zaleca się szukania pomocy u innych kierowców, prędzej spowodujecie wypadek, próbując kogoś zatrzymać.
Na autostardzie przeciętnie auta jadą 140 km/h i wtedy hamuje się około 100 metrów.
Gdy już coś robicie przy aucie, powinny być w nim zapalone światła awaryjne (w momencie awarii od razu je zapalcie) i załóżcie kamizelkę odblaskową.
Na autostradzie też są rozmieszczone telefony alarmowe co ileś tam metrów, więc z takiego można skorzystać.
Co do samej naprawy auta, to macie dwie opcje:
- Wezwać serwis, który dokona wam naprawy na miejscu, jeśli będzie to możliwe. Ale to jest znacznie droższe niż u zwykłego mechanizka
- Wezwać lawetę i zawieźć auto do mechanika – to może wyjść znacznie taniej.
Jak czekacie na pomoc, najlepiej czekajcie w aucie, a jeśli obok, to bądźcie bardzo dobrze oznaczeni. Łatwo o dodatkowy wypadek przy prędkościach osiąganych na autostradzie.
Trzeba zadzwonić po serwis lub lawetę, żeby naprawili lub ściągnęli twoje auto. Załóż kamizelkę, rozłóż trójkąt ostrzegawczy. Zjedź na pobocze najdalej, jak tylko się da. Wyżej już wspomniano, że na autostradzie nieźle prują
Jak w Niemczech masz awarię przy autostradzie, zaraz ktoś się zatrzyma i pomoże Ci.
W Polsce raczej będą Cię mijać obojętnie. W Polsce ludzie mają fatalną mentalność. Oczywiście nie wszyscy, ale spora część.
Gdy zepsuje Ci się auto na autostradzie, zadzwoń na pomoc drogową. Wpisz sobie w google „pomoc drogowa” i wyskoczy Ci mnóstwo ofert. Albo naprawią auto na miejscu, albo lawetą zawiozą do warsztatu. Nie ma co panikować przede wszystkim, zdarzają się awarie samochodów na drogach – na autostradach, na drogach ekspresowych. Nawet, jak masz dobre auto po przeglądzie, sprawdzone przez mechanika, może się zdarzyć coś nieprzewidzianego.
Gdy masz awarię na autostradzie, w pierwszej kolejności zadzwoń do swojego ubezpieczyciela. Dowiesz się tam, czy przysługuje ci darmowa pomoc, czy nie. Jak ci przysługuje to ubezpieczyciel cię już pokieruje co robić dalej. Jak ci nie przysługuje to już musisz sobie poradzić we własnym zakresie.
Warto skonsultować się ze swoim ubezpieczycielem. Powiedzą Ci, jak się zachować i co Ci przysługuje. Chyba, że coś się komuś stało, wtedy od razu na 112.

Moje audi kiedyś padło mi na autostradzie. Na szczęście nic poważnego, po prostu zaczęła się świecić kontrolka i zaczął jakoś bardziej się trząść. Zjechałem, zadzwoniłem pod numer ubezpieczyciela. Przyjechała laweta, zawieźli do mechanika samochód i ja już od mechanika wróciłem sobie busem do domu. Mogą was pytać, gdzie jesteście i można podać numer z pachołka na autostradzie, albo po prostu podać miejsce, w którym jesteście, jeśli to się dzieje w pobliżu zjazdu. Ja byłem dosłownie 300 metrów za zjazdem i powiedziałem po prostu, gdzie jestem.
Trzeba ustawić trójką ostrzegawczy za autem, ja ustawiłem około 50 m za autem i najlepiej mieć awaryjne włączone. Aby z daleka było widać samochód. I jak coś robicie przy aucie na autostradzie, załóżcie kamizelkę odblaskową albo opaskę odblaskową.