Czy używanie wulgaryzmów to grzech?
Czy używanie wulgaryzmów jest grzechem? Czy z przeklinania trzeba się spowiadać? Czy też używanie wulgaryzmów jest dopuszczalne?
7 Odpowiedzi
Załóżmy, że jest grzechem. Tak samo, jak stosunek z prezerwatywą czy stosunek przed ślubem. I tak samo, jak wyzywanie na ojca (nawet, jak jest alkoholikiem i zrujnował Ci życie).
I co z tego, że jest grzechem? Boisz się, że pójdziesz do piekła? 🙂
Nie pójście do Kościoła w Wielkanoc jest grzechem ciężkim. I w związku z tym jak się nie chodzi, idzie się do piekła.
W związku z tym założeniem około 70% ludności na świecie idzie do piekła. Bo Chińczyk czy Hindus nie wie, co to jest Wielkanoc.
Nie ma czegoś takiego, jak niebo i piekło. Po śmierci jesteś tym, czym jesteś przed narodzeniem – niczym.
Ważne jest, aby być dla ludzi miłym, życzliwym, kochać ludzi. Ale nie ze strachu przed jakimiś wyimaginowanymi stanami pośmiertnymi, lecz po prostu, aby ludzkości jako całości żyło się lepiej.
Jestem ateistą, po apostazji od 10 lat, jestem bardzo szczęśliwym człowiekiem. Nie muszę słuchać żadnych szamanów, facetów w sukienkach. Żyję uczciwie, zgodnie z prawem, mam dobre relacje z rodziną i bliskimi. Religia nie jest mi do szczęścia potrzebna. Kościół Katolicki jest źródłem nienawiści, zacofania i ciemnoty. Hamował przez wieki rozwój ludzkości.
Dawno temu ksiądz na religii tłumaczył, że używanie wulgaryzmów nie jest grzechem ciężkim, ale trzeba świadomie unikać okazji do grzeszenia nawet grzechami lekkimi.
Jeżeli jesteś wierząca to wypadałoby się z tego wyspowiadać, bo jest to grzech. Lekki, ale nadal grzech. Pamiętam to jeszcze z czasów, gdy chodziłam do kościoła i ksiądz o tym wspomiał na kazaniu.
Wg kościoła, przeklinanie jest grzechem, dlatego jeśli jesteś osobą wierzącą to wtedy musisz się wyspowiadać. Ja nie należę do osób wierzących, więc na dobrą sprawę nie przykładam uwagi do tzw. grzechów. Kościół nie jest potrzebny do tego, aby być dobrym człowiekiem i nie krzywdzić innych.
Wulgaryzm to obraźliwy wyraz lub zwrot a przekleństwo to gruba sprawa ponieważ życzysz komuś (lub sobie) by stało mu się coś złego ( a wiadomo że przy złych rzeczach obecny jest zły duch ). Chcę też wspomnieć, że istnieje lista zwrotów których można używać… legalnie będąc osobą wierzącą.
Jeżeli ktoś jest bardzo wierzący to dla niego jest to grzech. I nie powinien przeklinać, używać wulgaryzmów. Powinien się spowiadać z każdego przekleństwa. A jeżeli ktoś nie jest wierzący to przekleństwo jest jak każde inne słowo. Zazwyczaj ludzie przeklinają w emocjach. To jest całkowicie normalne. Przyjęło się, że przeklinanie nie przystoi osobie dobrze wychowanej, z dobrymi manierami. Dlatego w kontaktach z innymi staramy się jak najmniej przeklinać. Ja religijna nie jestem. Mało przeklinam, ale nie unikam wulgaryzmów.
Znakomita większość wartości wyznawanych w różnych religiach jest uniwersalna i przyjęta jako normy społeczne wokół których formułowane jest prawo. Tak więc brzydkie słownictwo nie jest i nie będzie niczym normalnym czy to jako grzech czy przestępstwo (choć jest dość powszechne). Prowadząc uczciwe ( i zapewne całkiem zadowalające życie materialne) powinno się unikać zwrotów nacechowanych negatywnymi emocjami. Jest też materia grzechu: jak coś się urwie przy wypadku w życiu codziennym czy przez nawyk to trudno ( trzeba zmienić nawyki), gorzej jak kogoś nieładnie nazwiemy celowo i bez wpływu emocji – po to żeby skrzywdzić. W przypadku grzechu lekkiego nie trzeba z tego powodu iść do spowiedzi bo na początku Mszy świętej jest akt pokuty, który gładzi wszystkie grzechy lekkie (kilka zdań wypowiadanych przez zebranych). Osobiste cechy i nawyki, otoczenie, nałogi itp. mają wpływ na wagę grzechu. Nawet jeśli nie wierzysz to uwierz mi na słowo, że wulgaryzmy nie są dobre. Albo uwierz w Słowo Boże zawarte w Piśmie Świętym albo chociaż zerknij co tam jest napisane bo trochę nie wypada nie sprawdzić skoro wszystko jest dla ludzi. Swoją drogą myślę, że warto wiedzieć coś o religii, na której wyrosła kultura europejska i polska.
Jeśli czujesz, że to grzech to wyspowiadaj się z tego. Jeśli nie, to nie. Proste.
Tak, w świetle Kościoła Katolickiego to grzech.
Łaska Boża jest do zbawienia koniecznie potrzebna (doświadczyć jej można np. poprzez sakramenty święte). Do nieba mogą trafić wyznawcy innych religii a nawet ci, którzy szukają Boga. Jako katolikowi więcej było Ci dane i zgodnie ze sprawiedliwością będzie się od Ciebie więcej wymagało na sądzie ostatecznym. Sakrament Chrztu świętego jest na zawsze, pozostawia niezatarte piętno na duszy. Chcąc żyć w zgodzie ze sobą, z tym kim się stałeś nie powinieneś zamykać się na duchowy aspekt życia. Bóg jest miłością. We wspólnocie kościoła są ludzie podatni na grzechy, którzy zniechęcają Cię do Boga. To trochę tak jakby się nie ożenić przez to, że przyszli teściowie Cię zdenerwowali – świetna praca złego ducha (który jest istotą dużo mądrzejszą od człowieka i nie wolno utrzymywać z nim jakiejkolwiek formy kontaktu- niewiara w Diabła to poważny błąd w walce o zbawienie duszy ponieważ jest on śmiertelnym wrogiem)
Na dzień dzisiejszy religii nie da się udowodnić i moim zdaniem na tym polega piękno wiary niezależnie od wyznania. I żeby uprościć sprawę chodzi głównie o to ile w twoim życiu jest miłości. Miłość pochodzi od Boga a ta na ziemi między ludźmi jest niedoskonała. Odcinają się od źródła nie masz z czego czerpać (Bóg pragnie Ci wszystko dać- jeśli chcesz) a więc nie żyjesz pełnią życia. Boga bardziej niż grzechy boli odwrócenie się od Niego ponieważ mimo, że jest wszechmogący to nie może nic zrobić wobec wolnej woli, którą obdarzył człowieka.
Z drugiej strony masz odwagę się określić na podstawie tego co czujesz i szanuję taką postawę bardziej niż uciekanie z lekcji religii czy chodzenie do kościoła tylko po to żeby załatwić bieżmowanie bo kiedyś się przyda do ślubu kościelnego (czyli profanację sakramentu świętego zniżonego do poziomu świeckiej sprawy, którą trzeba załatwić)
P.S. dusza ludzka jest nieśmiertelna więc ewentualne potępienie oznaczałoby wieczne życie w wieczności bez Boga… bo Szatan będzie pokonany.