Mięso na diecie – jaki rodzaj mięsa, jakie ilości?
Jaki rodzaj mięsa powinno się jeść, gdy jest się na diecie i chce się trochę odchudzić? Czy najlepszy jest drób, czy może wołowina? W jakich ilościach? Czy codziennie, czy raz w tygodniu, czy inna częstotliwość?
7 Odpowiedzi
Kwestia tego czy oprócz diety ćwiczysz i jeśli tak to z jaką częstotliwością? Musisz dobrać odpowiednie ilość kalorii. Jeśli chcesz schudnąć to musisz mieć trochę mniej kcal. Ale też tak żeby sobie nie szsdzkdozcic. Daj znać ile ćwiczysz i z jaką częstotliwościa
Poza tym białe mięso – kurczak indyk może być codziennie. Jeszcze lepsze na diecie będą chude ryby. Czerwone mięso też możesz wprowadzić ale rzadziej.. Wyeliminuj chleb do morska dodaj ryż zdecydowanie częściej niż ziemniaki bo te mają dużo więcej cukru. Reszta kalorii uzupełniaj warzywami
Potwierdzam, jeśli mięso w diecie, to sprawdzi się drób, głównie indyk, a także królik oraz ryby. Słusznie, że podczas odchudzania nie eliminujesz zwierzęcego białka ze swojej diety, gdyż jest ono istotnym źródłem białka.
Mięso w diecie musi być dopasowane do trybu życia.
Jeśli ktoś pracuje na budowie, na pewno potrzebuje więcej mięsa w diecie, niż osoba, która cały dzień siedzi przy komputerze.
Mięso dostarcza dużo kalorii i energii, jeśli palimy te kalorie w pracy, to dobrze, ale jak kumulujemy to w sobie, siedząc, może tylko zaszkodzić.
Białko należy dostarczać organizmowi w każdym posiłku, wiadomo, z różnych źródeł (jaja, mięso, nabiał, rośliny strączkowe). Jeśli chodzi o mięso, na diecie najlepsze będzie mięso z indyka oraz z kurczaka.
W dzisiejszych czasach jest dostępnych tyle alternatyw dla mięsa, że dorosły człowiek nie musi spożywać mięsa wcale. Zwierzęta zabijane są w ogromnym stresie, mięso z kurczaka jest na faszerowane antybiotykami.
Gdy zrezygnujesz z mięsa w diecie, zaczniesz czuć się z czasem lepiej. Zarówno z tego względu, że dieta jest lżejsza, jak i z tego względu, iż przez ciebie nie giną niewinne istoty.
Ja miałem przez około 2 lata po przekroczeniu 30-roku życia problem z ciągłymi wzdęciami, gazami, częstymi wizytami w toalecie. Rezygnowałem z glutenu, laktozy, wierzyłem w te wszystkie głupoty promowane przez niektórych nieoduczonych dietetyków (w Polsce niemal całe społeczeństwo trawi laktozę, to Azjaci są tak genetycznie skonstruowani, że nie mogą pić mleka po 5 lub 6 roku życia).
Nie pomagały mi te cuda wianki. W końcu na swojej drodze życiowej spotkałem kogoś, z kimś się lepiej zapoznałem i ta osoba miała te same problemy, co ja. U osoby tej pomogła rezygnacja z mięsa w diecie. Najpierw częściowa, później całkowita (tylko swoim dzieciom daje mięso, gdyż jednak dziecku ciężej dostarczyć wszystkiego bez mięsa).
Wszystko mu przeszło po czasie, wszystkie dolegliwości. Mnie też. Najpierw na około 2-3 miesiące ograniczyłem mięso, potem przestałem praktycznie jeść.
Jadam tylko sporadycznie – u mamy na obiedzie czasem, albo ogólnie u ludzi. U siebie w domu nie przygotowuję.
Nie mam już problemów gastrycznych tak jak kiedyś.